Drukuj

Prezentujemy opracowanie dr. Jana Skłodowskiego pt.: Bitwa pod Rarańczą - geneza i następstwa. Na szlaku II Brygady Legionów Polskich do Niepodległej.

Tekst pierwotnie ukazał się w pięciu częściach w Kurierze Galicyjskim zimą 2018 roku. Materiały jest wydany z okazji 100-lecia opisywanych wydarzeń i jest częścią projektu obchodów setnej rocznicy bitwy pod Rarańczą, którego Stowarzyszenie"Res Carpathica" jest organizatorem.

Materiał jest do ściągnięcia pod adresem: www.rescarpathica.pl/extdoc/Artykuly/Rarancza_JanSklodowski.pdf

Poniżej zamieszczamy fragment tekstu, opisujący samo starcie pod Rarańczą.


15 lutego do godz. 18 trwały przygotowania, żołnierze otrzymali amunicję i prowianty, zaś przeciwny spiskowi płk. Zieliński, objęty "przymusem wojskowym" (jako "najmilszy więzień" - tak postrzegany ze względu na powszechny szacunek, jakim go otaczano), był faktycznie aresztowany w łonie II Brygady. Wtenczas polskie oddziały, liczące ok. 4500 żołnierzy, ruszyły znaną im drogą na Rarańczę, z planem przebycia w nocy z 15/16 lutego szlaku do Rokitny, znajdującej się już na terytorium rosyjskim. Tu należy dodać, że nie wszystkie oddziały Polskiego Korpusu Posiłkowego mogły wziąć udział w akcji - 2 pułk ułanów znajdował się w odległym Synowódzku, część kadry (szkoła oficerska i podoficerska) - w Bolechowie i Dolinie. Zrezygnowano też z udziału w przejściu dwóch znajdujących się w Czerniowcach polskich pułków armii austro-węgierskiej ze względu na możliwe opóźnienia w dotarciu oraz brak pewności co do przychylnego stanowiska wobec akcji ich oficerów. Celem jej było jak najszybsze przebicie się przez linię frontu wszystkich oddziałów II Brygady. Nie było to łatwe już na samym początku wymarszu, bowiem oprócz najsprawniej się przemieszczających oddziałów piechoty w skład II Brygady wchodziły mniej mobilne tabory i artyleria. Został on upozorowany wyjściem oddziałów na ćwiczenia nocne, co zresztą było wtenczas rutynowym ich działaniem; taka też myląca informacja miała zostać wysłana do gen. Kosaka. Zdecydowano się również skierować ok. godz. 16 w rejon okopów mniejszy oddział legionistów (pod dowództwem ppor. Aleksandra Stawarza, celem unieszkodliwienia austriackiej artylerii oraz przerwania w terenie telefonicznej łączności) i ruszyć, dla sprawności marszu, z możliwie skromnymi taborami. Wymarsz nastąpił z Mamajowiec, dalszą drogę zaplanowano przez Sadagórę (nie: Sadogórę, jak się niekiedy podaje), na Rarańczę, i dalej, ku Rokitnie. Sprzyjającą okolicznością był fakt, że najbliższe austro-węgierskie oddziały gen. Kosaka znajdowały się ok. 16 km od zaplanowanego miejsca przekroczenia linii frontu. Jednakowoż, Austriacy już wcześniej, bo ok. godz. 15.30, dostrzegli niepokojące ich ruchy w polskich oddziałach - zwiększoną aktywność w taborach, wydawanie amunicji i prowiantu, a ich podejrzenia o dywersję zostały wzmocnione stwierdzeniem uszkodzeń w połączeniach telefonicznych i na szlaku kolejowym. Także wcześniejsza kontrola korespondencji legionistów ujawniła zawarte w niej informacje o zbilżającej się jakiejś tajemniczej akcji. A działo się to w chwili, gdy oddziały austro-węgierskie były wzmacniane, jeśli idzie o liczebność ludzi i sprzętu, wobec podjętego przez ich dowództwo planu wymarszu w głąb Ukrainy. II Brygada, choć starała się przejść ku linii frontu możliwie niezauważona przez - jak się jej wydawało - nieoświetlone i pogrążone w ciszy miejscowości, została dostrzeżona, tym łatwiej, że ów nienaturalny spokój otoczenia miał właśnie na celu uśpić jej czujność. W następstwie napływających z terenu meldunków gen. Kosak zawiadomił o godz. 20.30 o całej sytuacji swych zwierzchników i był gotów do rozpoczęcia kontrdziałania - wydał tedy rozkazy wstrzymania przejścia polskich oddziałów, otoczenia ich i zaaresztowania. Wobec tego prawie wszystkie podległe mu jednostki (m.in. dwie dywizje kawalerii oraz pancerny pociąg) zostały skierowane w rejon ich przemarszu, zaś specjalnie tam wysłany, z patrolem zwiadowczym, znający język polski gen. por. Johann Schilling (syn niemieckiego kolonisty spod Nowego Sącza i absolwent polskiego gimnazjum) miał nawiązać kontakt z jego dowództwem i nakłonić do poniechania akcji. Tak się jednak nie stało. Schilling, który nie cieszył się mirem podwładnych i, co więcej, był zwykle obiektem żołnierskich kpin, został przez legionistów, przy dużej aktywności ks. Panasia, na krótko zaaresztowany; następnie zaś, nazwany w oczy "starym osłem", którego "prędzej czy później i tak powieszą" i rychło zwolniony.

Odznaka legionistów internowanych po bitwie pod Raranczą


Ok. godz. 23.30 oddziały II Brygady starły się z Austriakami - oddziałami 53 pułku piechoty (złożonego z Chorwatów). 2 pułk Brygady walczył w rozwiniętym szyku, legioniści rozbili oddziały austro-węgierskie i dwie baterie artylerii, a por. Mieczysław Boruta-Spiechowicz wraz z 11 kompanią tego pułku uczynił niebawem drogę do dalszego marszu wolną. Haller nadal jednak oczekiwał nadejścia legionowej artylerii - daremnie, więc ok. godz. 1, czyli już 16 lutego, oddziały polskie ruszyły bez niej naprzód, omijając zgodnie z otrzymanym rozkazem Rarańczę i kierując się ku odległym o 5 km austriackim okopom. Szlak pułków 2 i 3 lekko się rozdzielił, a ich szybki marsz wyprzedził interwencję nadjeżdżającego pociągu pancernego. Niemniej, panowało wśród legionistów ogromne zmęczenie po wielu kilometrach wyczerpującego nocnego marszu, wypełnionego niepewnością osiągniecia celu i strzelaniną podczas utarczek. Okopy austro-węgierskie na linii frontu okazały się puste, jednakże znajdujące się tam zasieki z drutu kolczastego utrudniały legionistom przejście - tym bardziej, że nie posiadali oni nożyc do jego cięcia i tylko dzięki rzucanym na zasieki żołnierskim płaszczom mogli sprawniej je przekroczyć. Nieobsadzone były też oddalone od nich o kolejne 2 km okopy rosyjskie. Ok. 1500 legionistów, w tym ok. 100 oficerów z tych pułków, wraz z karabinami maszynowymi i kilkoma końmi, dobiło się wolności. Pozostałe oddziały zostały przez Austriaków otoczone i zamknięte przerwanym wcześniej pod Rarańczą pierścieniem ich wojsk. Znajdujące się w nim polskie oddziały rozpoczęły beznadziejną walkę na bagnety, artyleria przeciwnika uderzyła skutecznie w nienadążające za pułkami piechoty tabory; legionowa artyleria, tzw. "zakłady" (intendentura, kolumna sanitarna, piekarnia itp.) oraz kasa brygady zostały przez Austriaków zatrzymane. Akcja podjęta przez legionistów, w której poległo 16 z nich, a kilkunastu zostało rannych (były też w podobnej liczbie ofiary po stronie przeciwnej), zakończyła się ok. godz. 3 nad ranem.


Tekst i fotografia: dr Jan Skłodowski

Wszystkie materiały wizualne i audytywne znajdujące się w bibliotece internetowej Stowarzyszenia "Res Carpathica", tak w całości, jak i w odniesieniu do ich części składowych:  tekstów, zdjęć, filmów i nagrań dźwiękowych - zarówno współczesnych, jak i archiwalnych, są objęte i chronione prawami autorskimi, wobec czego jest zabronione wszelkie wykorzystywanie ich na jakichkolwiek nośnikach bez wskazania źródła oraz uzyskania zgody ich autorów i właścicieli zbiorów.

Kategoria: Biblioteka