Pomoc Ukrainie – pierwsza transza

(1) Z naszej cały czas trwającej zbiórki na pomoc ofiarom wojny w Ukrainie zakupiono w jednym z krakowskich marketów 25 ciepłych kurtek zimowych w różnych rozmiarach za kwotę 3380,- zł. Pierwsza transza została spakowana i przygotowana do transport na Ukrainę. Serdecznie dziękujemy wszystkim Darczyńcom. Do tych, którzy podali swój adres mejlowy, została wysłana szczegółowa informacja drogą elektroniczną.

(2) Członkowie naszego Stowarzyszenia z Dolnego Śląska nawiązali kontakt z p. Wandą Jakimko i poprosili o możliwość dołączenia do konwoju, który z Prudnika – miasta partnerskiego Nadwórnej – wyjeżdżał na Ukrainę.

(3) Niestety, z braku miejsca konwój nie podjął naszych paczek na autostradzie A4 w pobliżu Krakowa. Członkowie Stowarzyszenia „Res Carpathica” z Przemyśla zadeklarowali przyjęcie paczek i dowiezienie na granicę w celu odebrania przez naszych ukraińskich Przyjaciół z Nadwórnej. Oznaczało to jednak opóźnienie dostarczenia ich na Ukrainę o kilka dni i konieczność organizacji dodatkowego transportu na terenie Ukrainy. Z autostrady paczki trafiły tego samego dnia do Punktu Socjalnego Caritas Archidiecezji Krakowskiej w Brzegach przy węźle autostradowym Wieliczka. Zostały przyjęte przez kierownika Punktu, p. Krzysztofa Kanię.

(4) Cały transport z Punktu w Brzegach został zapakowany do ukraińskiego tira i ruszył w drogę do granicy polsko-ukraińskiej. Docelowym odbiorcą tego transportu był ks. Jan Nikiel z katedry łacińskiej we Lwowie. Jak czytamy w sieci: „Przez Lwów od samego początku wojny przewinęło się kilkaset tysięcy uchodźców. Miasto to jak dotąd nie było bombardowane, choć – tak jak każde inne na Ukrainie – jest zagrożone atakiem. Dlatego wciąż możliwe jest tutaj udzielanie pierwszej pomocy humanitarnej osobom przybywającym z miejsc, gdzie toczą się walki. W parafii św. Jana Pawła II na obrzeżach Lwowa uchodźcy pojawili się już w drugim dniu wojny. Obecnie jest tam około 200 osób, które cały czas napływają i wyjeżdżają dalej. Wolontariusze często po prostu podjeżdżają pod dworce i zbierają wykończonych podróżą ludzi, gwarantując im schronienie i ciepły posiłek” [za: gosc.pl].

„Odbieram o 3 w nocy kobietę z dzieckiem. Płacze i mówi, że wyjechała dlatego, że mieszkała w domu obok wieży telewizyjnej w Kijowie – mówi proboszcz parafii ks. Grzegorz Draus. – Jeszcze inni przybyli z Charkowa, ze zniszczonych domów, bomby padały obok nich. Spędzili noc w Charkowie, ukrywając się w metrze. Na peronach nie było miejsca, więc stali na szynach kolejowych, ściśnięci jak w autobusie w godzinach szczytu. Tak przez całą noc. Po takim udręczeniu i po takiej podróży człowiek musi mieć godne miejsce na wypoczynek. Jeżeli nie byliby przyjęci, albo byliby przyjęci byle jak, to otrzymaliby jeszcze większy cios, który zapisałby się w ich psychice mocniej niż bomby. Dlatego muszą być dobrze przyjęci”.

(5) Obecnie przygotowywana jest druga transza pomocy, która dzięki naszym członkom z Małopolski ma trafić w przyszłym tygodniu bezpośrednim transportem do uchodźców i rodzin żołnierzy ukraińskich w Nadwórnej, Werchowynie (d. Żabie) i Bystrecu. Prywatna furgonetka naszych członków ma również zabrać pomoc kierowaną z powiatu myślenickiego do partnerskiego powiatu werchowińskiego na Huculszczyźnie.

(6) A tutaj paczki dotarły do Nadwórnej. Na zdjęciu od prawej: Zinowij Andrijowycz (burmistrz) i Roman Sadruk (dyrektor Zespołu Szkół w Pasiecznej).