Historia i tradycja doliny Rȃului w Górach Marmaroskich

Historia i tradycja w dolinie Rzeki (Wazeru) (rum. Istorie şi tradiție pe Valea Rȃului (Vaser)) to książka autorstwa Sztefana Andrejki, rodem z Wyszowa Górnego (rum. Vişeu de Sus), wydana w Klużu w 2015 r., którą próżno szukać w tradycyjnych rumuńskich księgarniach. Stałem się jej szczęśliwym posiadaczem podczas sympozjum pn. „Góry Marmaroszu – środowisko przyrodnicze, ewolucja historyczna i kulturowa” (rum. Munții Maramureșului – mediul lor natural, evoluția istorică și culturală), które miało miejsce 1-3 września 2022 r. w Centrum Badań Historycznych Akademii Rumuńskiej w Giuleşti. Po prostu, podczas sesji terenowej w Górach Marmaroskich, jeden z prelegentów i jednocześnie autor książki wręczył mi jej egzemplarz. Z zainteresowaniem wysłuchałem również samej prelekcji pn. „Dawne toponimy z doliny Rzeki (Wazeru) w Górach Marmaroskich” (rum. Toponime vechi din Valea Rȃului (Vaser), Munții Maramureșului). Od razu uściślijmy – dla polskiego Czytelnika – iż w niniejszym, krótkim omówieniu książki używam na ogół polskiego nazewnictwa (spopularyzowanego w literaturze przez Hugona Zapałowicza czy Mieczysława Orłowicza), niemniej jednak dawną nazwę doliny Wazeru oraz nazwisko autora konsekwentnie będę podawał w wersji rumuńskiej.

Okładka książki. Repr. D. Dyląg

Ta 364-stronicowa książka, formatu A5, z licznymi biało-czarnymi zdjęciami, tak archiwalnymi, jak i współczesnymi, opatrzona jest aż czterema przedmowami, autorstwa dr Liwii Ardelean, dr. Laurenția Batina i prof. Iona Ţelmana oraz słowem od autora. Prof. Ţelman zatytułował swoje wprowadzenie następująco: Pe drumul consacrării, co właściwie można rozumieć jako „Na nazewniczej ścieżce” albo wręcz „Na ścieżce do świątyni nauki”, bowiem owa książka – trzecia z kolei po Din istoria Văii Vaserului (2012) i Grănicerii şi poliţiştii de frontieră vişeuani din 1918 până în prezent (2013), których Andreica był współautorem – jest owocem ambitnego oraz czaso- i pracochłonnego projektu. Efekty tej pracy czynią z autora, do tej pory amatorsko zajmującego się poszukiwaniem i wydobywaniem na światło dzienne różnorodnych faktów z przeszłości, ze wszech miar profesjonalnego badacza historii lokalnej. Kilka ciekawostek może być interesujących także dla polskiego krajoznawcy, a już z pewnością dla przewodnika prowadzącego wycieczki w Góry Marmaroskie, zainteresowanego mało znanymi, polskimi akcentami z przeszłości Marmaroszu.

Ştefan Andreica zawodowo jest pracownikiem Inspektoratu Terytorialnego Policji Granicznej Sighetu Marmaţiei, oddział Vişeu de Sus. Nazwisko Andreica odnotowano w 1594 r. wśród nobilitowanych mieszkańców z przydomkiem składającym się z przyimka „de” i miejsca urodzenia „Vişeu” (obecnie Vişeu de Mijloc, s. 32). Opublikowana przez Niego praca składa się z dwóch części i aneksu. Część historyczną stanowią trzy rozdziały: Strony z historii komposesoratu wyszowskiego (rum. Pagini din istoria composesoratului vişeuan), Pierwsza wojna światowa w dolinie Rȃului (rum. Primul Război Mondial pe Valea Rȃului (Vaser)), Zabytki doliny Rȃului (rum. Repere ale Văii Rȃului (Vaserului)). Część dotyczącą tradycji zaś: Dolina Rȃului w okresie międzywojennym w oczach podróżników. Tradycja wycieczek  (rum. Valea Rȃului (Vaserului) interbelică prin ochii drumeţilor, Tradiţia excursiilor) oraz Tradycja łowiecka w Wyszowie Górnym i dolinie Rȃului. Fauna w świadomości zbiorowej (rum. Tradiţia vȃnătoarei în Vişeu de Sus – Valea Rȃului (Vaser). Elemente de faună în mentalul colectiv). W aneksie znajduje się zbiór archiwalnych i współczesnych fotografii pt. Obraz jest wart tysiąca słów (rum. O imagine cȃt o mie de cuvinte).

Ştefan Andreica na Tarniţy Bălăsânii. Fot. D. Dyląg

Pierwszą potwierdzoną historyczną wzmiankę o nazwie Vişeu (pol. Wyszów) autor podaje na s. 31 swojej pracy za kapitalnym, dwutomowym opracowaniem tzw. dyplomów marmaroskich z XIV i XV w. autorstwa Ioana Mihályi (pierwsze wydanie po rumuńsku i węgiersku w Sygiecie Marmaroskim w 1900 r. w drukarni Mayera i Bergera; ostatnia rumuńska edycja – Cluj-Napoca 2009). Rzeczona informacja znajduje się w zapisanym po łacinie dyplomie króla Ludwika Węgierskiego (węg. I. Nagy Lajos, rum. Ludovic cel Mare) z 2 lutego 1365 r. I tutaj od razu pierwsze polonicum: matką Ludwika była Elżbieta Łokietkówna, córka króla Polski Władysława I Łokietka i siostra Kazimierza III Wielkiego. Na mocy układów, dynastia andegaweńska miała prawo przejąć tron polski, w wypadku bezpotomnej śmierci króla, Kazimierza Wielkiego, co też się stało w 1370 roku. Utworzono wtedy unię personalną pomiędzy Polską a Węgrami.

Zanim przejdziemy do omówienia interesującego nas wyimka owego dyplomu jeszcze kilka słów o dr. Mihályi: był rumuńskim szlachcicem (używał przydomka „de Apşa”, węg. Apsa, dzisiejsze Водяне w ukraińskiej części Marmaroszu), prawnikiem, historykiem, członkiem korespondentem Akademii Rumuńskiej (1901) i młodszym bratem greckokatolickiego metropolity Wiktora Mihaly. Początkowo rodzina nosiła nazwisko Mihai, które zmieniła na wersję Mihályi wraz z nobilitacją w czasach Królestwa Węgierskiego. Za wydanie Dyplomów marmaroskich został nagrodzony przez Akademię Rumuńską w 1902 r. Nagrodą Năsturel-Herescu w wysokości 4000 lei.

W dyplomie datowanym na 2 lutego 1365 r. król Ludwik przekazuje majątek odebrany wojewodzie mołdawskiemu Bogdanowi na rzecz wojewody marmaroskiego Balka, syna Sasa i jego braci Draga, Dragomira i Stefana: Proinde ad universorum noticiam harum serie volumus pervenire, quod nos intuitum nostre consideracionis in strenuum virum Balk filium Zaaz voyvodam nostrum Maromorosiensem […] (Mihályi 1900, s. 56). […] de beneplacita voluntate et consensu serenissime principisse domine Elizabeth regine Hungarie genitricis  nostre Karissime, de consilioque prelatorum et Baronum Regni nostri prematuro, ipsis Bokdan et filys suis, tamquam malemeritis, ut ne perversitas alys similia presumpmentibus transeat in exemplum pretitulatis possessionibus privatis et omnino spoliatis, ac universeis litteralibus instrumentis pro eisdem Bokdan et filus suis super prenotatis possessionibus emanatis cassatis, annichilatis, et in irritum revocatis, dedimus, donavimus et contulimus pretacto Balk woyvode et per eum Drag, Dragmer et Stephano fratribus eiusdem uterinis ipsorumque heredibus et successoribus universis, lure perpetuo et irrevocabiliter, possidendas tenendas pariter et habendas, salvis juribus aliensis (Mihályi 1900, s. 57).

Oto fragment z nazwami przekazanych marmaroskich miejscowości z wszystkimi przynależnościami, to znaczy wodami, lasami i górami (oczywiście należy wziąć pod uwagę możliwe błędy w zapisie dokonane ręką dr. Mihályi): Equidem itaque dignum fore estimantes ut digno digna et magnis magna impendantur premia, sudoresque labores merces copiosa reficiat et restauret in signum nostre specialis dileccionis et affeccionis indicum, quandam possesionem Kuhnya vocatam in terra nostra Maromorusiensi habitam, cum alys villis Jood, Bachkow, Kethuyssou, Moyse, Bors et Keethzeleste vocatis in eadem terra Maramarosiensi existentibusad eandemque possesionem Kuhnya spectantibuc, cum omnibus suis utilitatibus, videlicet aquis, silvis et alpibus ac quibuslibet earumdem pertinencys […] (Mihályi 1900, s. 56-57).

A tak wyglądają ich dzisiejsze rumuńskie wersje (Andreica 2015, s. 31): Kuhnya to Cuhea, czyli obecna miejscowość Bogdan-Vodă, Jood to Ieud, Bachkow to Bocicoiel, Kethuyssou – wyszowianie nazwaliby dzisiaj Două Vişauă  (pol. Dwa Wyszowy) i chodzi zapewne o Vişeu de Mijloc oraz Vişeu de Jos, Moyse to Moisei, Bors to Borşa, a Keethzeleste to znowuż coś w stylu Două Sălişti (pol. Dwie Saliny), a więc Săliştea de Sus oraz Săcel.

Godna szacunku jest konsekwencja z jaką autor w swojej książce używa za każdym razem określenia Valea Rȃului (Vaser). Warto pamiętać, że na początku dolina ta nazywała się właśnie Valea Rȃului i dopiero gdy historia wraz z obcojęzycznymi osadnikami wkroczyła na te tereny nazwano ją Valea Vaserului. Jak napisała na łamach jednego z lokalnych portali internetowych Horia Picu, Historia i tradycja doliny Rȃului (Wazeru) jest nie tylko książką, ale „znacznie bliższym prawdzie niezwykle złożonym traktatem naukowym, zawierającym historie z dwóch wielkich wojen światowych, toponimy miejsc, słowniki regionalizmów, wczorajsze zdjęcia połączone niestrudzonym wysiłkiem autora z innymi zdjęciami tych samych miejsc z ostatnich lat. (…) Styl, trafność wypowiedzi, ogrom wykorzystanej dokumentacji, kwerendy w archiwach, to niepodważalne argumenty (lista wykorzystanych w pracy źródeł jest niezwykle długa) za używaniem sformułowania Valea Rȃului”. Cytuje autora, który pisze, że to „(…) Rumuni byli pierwszymi flisakami w dolinie Rȃului (Vaser), zanim Sasi Spiscy skolonizowali Vişeu de Sus w 1779 roku” (s. 84). I dalej: „Był kiedyś świat, w którym ludzie szanowali się nawzajem o wiele bardziej. Na zgromadzeniach komposesorów (współwłaścicieli ziemskich) przewodniczący zwracał się do mieszkańców wsi słowami: Cinstiți boieri şi domni de vițǎ veche (pol. Szanowni bojarzy [właściciele ziemscy] i panowie starego rodu) (s. 86). Ştefan Andreica wyjaśnia etymologię niektórych słów używanych do dzisiaj w dolinie i przypomina ich starą szlachecką tradycję. Kobiet nie nazywano muiere, jak w ogóle w Transylwanii, ale borese, co jest równoznaczne z tytułem boyereasă (pol. Wielmożna Pani), a dzieci nie nazywano po prostu bǎiat i fatǎ, ale cocon i cocoanǎ” (s. 87).

Z okresu Wielkiej Wojny warto zwrócić uwagę na fragment, który jako żywo przypomina słynny rozejm bożonarodzeniowy z grudnia 1914 r. w okopach pod Ypres pomiędzy wojskami brytyjskimi i niemieckimi. Andreica zanotował: „To był dziwny widok w tamtych czasach, widzieć Rosjan i Niemców na Comanu swobodnie chodzących przez swoje okopy, a między transzejami obu obozów zobaczyć oficerów we wzajemnych dyskusjach” (s. 176). Szczegółowy opis walk na przełomie 1916/17 roku w tym rejonie zrelacjonował Andreica na podstawie opracowania gen. Ralfa von Rango pt. Das Jäger-Regiment Nr. 3. Nach den amtlichen Kriegstagebüchern und Berichten von Mitkämpfern, Berlin 1929. Szczególnie cenne dla polskiego krajoznawcy są załączone mapki pozycji 3. pułku strzelców górskich na s. 163 i 164, jak również archiwalne fotografie trenów czy okopów na Hnitesie (s. 135, 136 i 138), Komanowej i Komanie (s. 141, 142, 178-180, 184, 187, 188) czy Piriach (s. 190, 191) wraz z ich współczesnymi odpowiednikami sfotografowanymi przez autora w 2014 r.

Do czasu powodzi z 1929 r. w dolinie Rȃului znajdował się za osadą Făina w górę rzeki, na zakręcie doliny, cmentarz „Miraj”. Pułkownik Richard von Rango i porucznik Krüger, dowódca i adiutant sztabu 3. pułku strzelców górskich, wyznaczyli miejsce na cmentarz przy ujściu doliny Miraż, poniżej masywu Torojagi. Po stopieniu się śniegu, dokładnie 4 lutego 1917 r. gen. Richard von Conta (od maja 1916 r. dowodził IV Korpusem Rezerwowym – tzw. Karpatenkorps) polecił budowę cmentarza według projektu por. Brunona Biehlera z tegoż samego pułku, którą zakończono 25 lipca 1917 r. Z dokumentów niemieckich wynika, że ​​pochowano tu 105 zmarłych, z czego 97 Niemców, jednego Polaka, czterech żołnierzy austro-węgierskich i trzech Rosjan. Zespół archiwalnych fotografii tego cmentarza przedstawił na naszej konferencji dr Laurenţiu Batin w swej prelekcji zatytułowanej „Cmentarz wojenny «Miraj» w Górach Marmaroskich” (rum. Cimitirul militar „Miraj” din Munții Maramureșului). Kilka z nich znajdziemy też w pracy Andrejki w przytoczonej – z wydawanego w Sygiecie Marmaroskim czasopisma „Gazeta Maramurăşană” z 30 maja 1924 r. – relacji z wycieczki dr. Gheorghe’a Delamiceşti, która odbyła się kiedy cmentarz jeszcze istniał (s. 265-267).

Widok na kaplicę cmentarza „Miraj”. Repr. z: Der Waldfriedhof des Jäger-Regiments 3 in den Karpathen nahe
Macarlau bei Marmaros Sziget, München 1918, s. 11

Na koniec o ćwiczeniowej bazie 9. batalionu rumuńskich strzelców górskich – dowodzonego przez płk. Leonarda Moczulskiego (rum. col. Leonard Mociulschi) – z okresu międzywojennego w rejonie Lutoasy (s. 240-252, liczne fotografie archiwalne, także te z obecnymi pozostałościami górskich pawilonów autorstwa autora książki). Korpus Strzelców Górskich powstał rozkazem Sztabu Generalnego Armii Rumuńskiej, nr 294 datowanym na 3 listopada 1916 r., w wyniku przekształcenia Wojskowej Szkoły Narciarskiej. Do wybuchu II wojny światowej jednostki górskie armii rumuńskiej składały się z czterech mieszanych brygad górskich i liczyły w sumie 65 tysięcy żołnierzy. Koszary 9. i 10. batalionu strzelców górskich znajdowały się w Sygiecie Marmaroskim; oddalonym od rejonu ćwiczeń ok. 100 km marszu. Zaistniała więc konieczność stworzenia od podstaw górskiej bazy wojskowej, którą umiejscowiono na połoninie na wysokości 1678 m n.p.m. nieopodal wierzchołka Lutoasy. Wykonano ją pod kierunkiem ppłk. Moczulskiego i oddano do użytku w 1936 r. Kwatera 9. batalionu składała się z dwóch pawilonów. W pierwszym znajdowało się 18 pomieszczeń: salon, wspólna sypialnia, kuchnia, piekarnia, jadalnia, łazienki, duże kasyno z biblioteką i salą bilardową, radiem i telefonem, zakład fryzjerski itp. Tutaj swoją siedzibę miał również ośrodek szkolenia narciarskiego 2. Dywizji Strzelców Górskich. W drugim pawilonie umiejscowiono biura oraz pięć osobnych pomieszczeń na dodatkową kuchnię, ambulatorium, warsztat stolarski, warsztat kowalski i magazyn. O owych szczegółach dowiadujemy się z materiałów odszukanych przez Andrejkę i opublikowanych m.in. w wydawanych w owym czasie w Sygiecie czasopismach „Frontul Maramureşului” oraz „Acţuinea Maramurăşană”. Tam również ciekawa informacja o „turystycznej” wycieczce 33 narciarzy i 11 narciarek narodowości niemieckiej (z Niemiec i tzw. Sasów z Wyszowa Górnego) w dniach 25 lutego – 7 marca 1936 r., którzy wykonali całkiem sporą ilość zdjęć obiektów wojskowych i w konsekwencji oskarżono ich na łamach prasy rumuńskiej o szpiegostwo (s. 245).

Za działalność na niwie szkoleniowej rumuńskich jednostek górskich po I wojnie światowej, jak również budowę ośrodka pod Lutoasą awansowano Moczulskiego w 1937 r. do stopnia pułkownika. W okresie późniejszym został generałem Armii Rumuńskiej. Warto przy tej postaci zatrzymać się przez chwilę, gdyż Leonard Moczulski urodził się w 1889 r. w rodzinie polskich emigrantów w miejscowości Simincea w ówczesnym Królestwie Rumunii. W Sygiecie Marmaroskim stacjonował ze swoją jednostką strzelców górskich w latach 1932-1940. W samym mieście znajduje się obecnie poświęcony Mu pomnik nieopodal siedziby Policji Granicznej oraz ulica Jego imienia – podobnie zresztą jak w innych rumuńskich miastach, tj.: Suceava, Oradea, Brașov, Botoșani, Beiuș czy Călărași. Od 2007 r. Jego imię nosi 21. batalion strzelców górskich „General Leonard Mociulschi”. Założona w styczniu 1940 r. jednostka, początkowo zlokalizowana w Baia Sprie, obecnie ma siedzibę w Predeal i podlega 2. Brygadzie Górskiej, którą kiedyś dowodził Moczulski. Ów honorowy tytuł batalion otrzymał w obecności króla Michała I, posiadającego pod koniec życia nadany przez rząd rumuński status byłej głowy państwa, który trzykrotnie odznaczył gen. Moczulskiego najwyższym wojskowym odznaczeniem Rumunii, Orderem „Mihai Viteazul”.

Pomnik gen. Leonarda Moczulskiego w Sygiecie Marmaroskim. Fot. D. Dyląg

W 1912 r. ukończył oficerską szkołę piechoty w stopniu podporucznika i już rok później wziął udział w tzw. drugiej wojnie bałkańskiej. Zwycięska kampania sprawiła, że będąca do tej pory przedmiotem konfliktów z Bułgarią południowa Dobrudża została przyłączona do Królestwa Rumunii. W 1916 r. Rumunia przystąpiła do Wielkiej Wojny i po szeregu klęsk podpisała w maju 1918 r. tzw. pokój bukaresztański. W 1917 r. król Ferdynand I oraz francuski generał Henri Berthelot odznaczyli naszego Rodaka za walki pod miejscowościami Oituz i Soveja, a sam Moczulski otrzymał stopień kapitana. Po wojnie został doceniony przez dowódcę Korpusu Strzelców Górskich, księcia Karola, który w 1922 r. scharakteryzował go jako „un valoros ofițer, de nădejde, înzestrat cu deosebite calități” (pol. cennego oficera, godnego zaufania, obdarzonego specjalnymi cechami) i awansował do stopnia majora. W 1932 r. został mianowany dowódcą batalionu górskiego w Sygiecie Marmaroskim, gdzie otrzymał stopień podpułkownika, a w 1937 r. – pułkownika.

W 1940 r. został zastępcą dowódcy 1. Mieszanej Brygady Górskiej. 17 października 1941 r. otrzymał Order „Mihai Viteazul” kl. III za: „destoinicia și energia cu care a condus detașamentele Brigadei la trecerea frontierei, în zona Vicovul Cindei, la cucerirea regiunii Storojineț și în special la forțarea Nistrului, în zilele de 17 și 18 Iulie, unde sub focul ucigător al inamicului din cazemate a inpulsionat prin exemplul personal pe direcția de efort a Brigadei” (pol. zręczność i energię, z jaką poprowadził oddziały Brygady do walki pod Vicovul Cindei, opanowanie rejonu Storożyńca i fortyfikacji na linii Dniestru, 17 i 18 lipca, gdzie pod ogniem nieprzyjaciela dawał osobisty przykład na kierunku działań Brygady). Następnie brał udział w walkach na Krymie w ramach sił niemieckiej 11. Armii, dowodzonej przez gen. Ericha von Mansteina (właśc. Fritz von Lewinski, niemiecki zbrodniarz wojenny, pochodzący z polsko-kaszubskiego rodu Royk-Lewińskich, herbu Lew, z Lewina; drugie nazwisko otrzymał po przybranym ojcu). Moczulskiego mianowano w stopniu generała brygady zastępcą dowódcy 4. Dywizji Strzelców Górskich, a w 1942 r. awansował na dowódcę 3. Dywizji Górskiej i został odznaczony Orderem „Mihai Viteazul” kl. II. Od października 1942 do sierpnia 1943 r. 3. Dywizja Górska walczyła na Półwyspie Taman na zachodnim Kaukazie.

Po zamachu stanu w Bukareszcie, 23 sierpnia 1944 r., Rumunia porzuciła niemieckiego sojusznika i zmieniła front. W czasie kampanii przeciwko Niemcom został mianowany dowódcą Grupy „Crișuri”, uczestniczącej w walkach w zachodnim Siedmiogrodzie. Po opanowaniu Siedmiogrodu nastąpiły walki w górach Bűkk (północne Węgry), na Słowacji (zwycięskie potyczki w masywie Javorina), gdzie został odznaczony Orderem „Mihai Viteazul” kl. III z mieczami (oprócz niego uhonorowano w ten sposób jedynie dwóch dowódców z II wojny światowej). Koniec wojny zastał gen. Moczulskiego na stanowisku dowódcy całego Korpusu Górskiego.

Po wojnie przeszedł w stan spoczynku i przyszło mu żyć w realiach reżimu komunistycznego, które okupił ciężkim więzieniem. Podupadł na zdrowiu i znalazł się bez środków do życia. W 1964 r., gdy Rumunia ostatecznie uniezależniła się od Związku Sowieckiego, umożliwiono mu zamieszkanie w Braszowie, zwrócono mundur wojskowy i awansowano do stopnia generała porucznika. Nie doczekał upadku komunizmu i zmarł w Bukareszcie 15 kwietnia 1979 r. Jak podaje Adrian Leonard Mociulschi, prochy generała Moczulskiego, zgodnie z Jego testamentem, zostały podzielone na trzy urny i rozsypane na najwyższych szczytach górskich w Rumunii: Moldoveanu (2544 m n.p.m.), Omu (2507 m n.p.m.) i na polanie w górach Postavarul nad Braszowem, gdzie spędził ostatnie lata życia.

Dariusz Dyląg

Ştefan Andreica, Istorie şi tradiție pe Valea Rȃului (Vaser), Cluj-Napoca 2015.